Select your language
Afrikaans
Arabic
Basque
Bulgarian
Catalan
Chichewa
Chinese
Croatian
Czech
Danish
Dutch
English
Farsi
Fijian
Filipino
French
German
Greek
Hebrew
Italian
Japanese
Kinyarwanda
Kisongie
Korean
Lingala
Malagasy
Norwegian
Nuer (Sudan/South-Sudan)
Oromo
Polish
Portuguese
Romanian
Russian
Slovak
Somali
Spanish
Swahili
Swedish
Tshiluba (DR Congo)
Turkish
Welsh

ROZWAŻANIE EWANGELII ŁUKASZA

Frank Binford Hole

Rozdział 1

W rozpoczynających wierszach Łukasz wyznaje powód pisania swojej Ewangelii; życzył sobie wprowadzić pewność w umysł pewnego nawróconego poganina. Bóg dał mu doskonałe zrozumienie wszystkich rzeczy od samego początku, więc teraz spisał je „kolejno”, lub „metodycznie” [JND], i zauważmy posuwając się dalej, iż czasami zaniedbuje chronologie historyczną, aby przedstawić rzeczy w sposób, który jest moralny i duchowy. Zrozumienie tego moralnego i duchowego porządku, razem z jasno spisanymi faktami, przyniesie pewność Teofilowi, jak zarazem i nam. Widzimy tutaj jak pewność połączona jest ze Świętymi Pismami – Słowem Bożym. Jeżeli nie mielibyśmy Pisma Świętego, nie bylibyśmy pewni niczego.

Pierwszy i drugi rozdział przedstawia nam fakty opisujące narodzenie Chrystusa, a także bardzo interesujące obrazy wierzącej resztki Izraela, z której, według ciała, On się objawił. Pierwszy obraz, wiersze 5-25, dotyczą kapłana Zachariasza i jego żony. Byli oni „sprawiedliwi wobec Boga”, z czego możemy wyciągnąć wniosek, iż byli parą naznaczoną przez wiarę, w konsekwencji byli naznaczeni poprzez posłuszeństwo wobec przykazań zakonu. Pomimo tego jednak, kiedy zostało powiedziane przez anioła, że starsza i niepłodna żona Zachariasza pocznie i urodzi mu syna, kapłan poprosił o jakikolwiek znak mający poprzeć odkryte przed nim Słowo Boże. W tym okazał się „niedowierzającym wierzącym”, bardzo podobnym do Żydów domagających się znaku (I Kor. 1:22), przez co ucierpiał tak bardzo, że gdy został udzielony znak, utracił on swoją zdolność mowy. Jednakże znak ten był całkiem odpowiednim. Psalmista powiedział: „Uwierzyłem, dlatego powiedziałem”. Zachariasz nie wierzył, dlatego nie mógł mówić.

Przepowiednia anioła dotycząca syna Zachariasza mówiła, iż będzie on wielki przed obliczem Pana, będzie wypełniony Duchem Świętym, poprzez co w duchu i mocy Eliasza będzie mógł przygotować Panu lud prawy. W wierszach 6, 9, 11, 15, 16 i 17 imię „Pan” jest równoznaczne ze starotestamentowym „Jahwe”, tak więc objawienie Mesjasza, będzie objawieniem Jehowy. Na ziemi żyli ludzie gotowi do przyjęcia Chrystusa w momencie, gdy miał On przyjść. Ewangelia rozpoczyna się więc opowieścią o pobożnym kapłanie wypełniającym w świątyni rytuał zakonny i otrzymującym obietnicę dotyczącą ludu czekającego na pojawienie się na ziemi Mesjasza.

Poświęcamy temu szczególną uwagę, ponieważ sądzimy, iż powinniśmy widzieć tę Ewangelię jako przedstawiającą zamianę zakonu w łaskę, oraz ziemi w niebo. Kończy się ona wieściami dotyczącymi łaski dla wszystkich narodów, Chrystusa wstępującego do nieba, aby objął tam najwyższą służbę kapłańską. W rozdziale 1 ziemski kapłan był niemy. W kończących wierszach Ewangelii, ludzie mający być kapłanami według woli Ducha Świętego, są w świątyni i bynajmniej nie są niemi – lecz chwalą i wysławiają Boga.

W wierszach 26-28 mamy przedstawioną zapowiedź udzieloną Marii przez anioła , zawierającą obietnicę poczęcia i narodzin jej Syna. Była ona wybranym naczyniem, w którym miało spełnić się to wielkie wydarzenie. Musimy odnotować krótko kilka szczegółów o wielkiej wadze. Na pierwszym miejscu, wiersz 31 mówi jasno, iż On był prawdziwie Człowiekiem; „który się narodził z niewiasty”, o czym mówi też Galacjan 4:4.

Na drugim miejscu, wiersze 32 i 33 wskazują jasno, że był On dużo więcej niż zwyczajnym Człowiekiem. Był on „wielkim” w sposób, w jaki żaden inny człowiek nigdy nie był, będąc Synem Najwyższego: był przeznaczony, aby być panującym Królem nad domem Jakuba, oraz aby obrać królestwo, trwające na wieki. Zauważmy, że nie ma tam do tej pory wzmianki o niczym innym poza nadziejami na przyjscie Mesjasza, które mogą być ugruntowane na starotestamentowych proroctwach. Syn Najwyższego miał przyjść, aby rządzić i te rządy mogły być natychmiastowe, zaraz po tym, jak wieść o tym została wspomniana.

W umyśle Marii pojawiły się obawy, które wyraża w wierszu 34. Nadchodzące Dziecię miało mieć Dawida za swojego przodka, a pomimo tego być Synem Najwyższego! Od kiedy zaakceptowała słowa anioła, nie poprosiła o żaden znak, ale poprosiła o wyjaśnienie. Jak to możliwe? Pytanie Marii i odpowiedź anioła, w wierszach 35-37, czynią całkiem jasnym rzeczywistość dziewiczych narodzin i całości ponadnaturalnego charakteru człowieczeństwa Pana Jezusa.

Było to działanie Ducha Świętego, które uczyniło „tę Świętą Rzecz” [JND], i zacieniająca moc Najwyższego ochraniać miała tę „Świętą Rzecz”, gdy nie była jeszcze zrodzoną. W rezultacie było tam odpowiednie naczynie z ciała i krwi dla wcielenia Syna Bożego. Jest On prawdziwie Synem Dawida, jak jest to wskazane pod koniec wiersza 32. Natomiast list do Rzymian 1: 3 pokazuje nam, iż był to Syn Boży, który stał się Synem Dawida według ciała. Kiedy Syn Boży stał się Synem Dawida poprzez Marię, działająca tam Boża moc, zapewniała, że ta „Święta Rzecz” zrodzona z Marii będzie w swym usposobieniu „Synem Bożym”, dlatego więc Maria stała się właściwym naczyniem dla Jego wcielenia. Było to cudem, jednak wtedy, anioł powiedział, „u Boga żadna rzecz nie jest niemożliwa”.

Wiara Marii oraz jej oddanie woli Bożej w odniesieniu do tej sprawy, pięknie ukazuje się w wierszu 38. Wiersze 39-45 pokazują pobożnego i prorockiego ducha, który charakteryzował Elżbietę, ponieważ widząc Marię rozpoznała w niej matkę „swojego Pana”. Była ona napełniona Duchem Świętym i rozpoznała Jezusa jako swojego Pana już przed tym, zanim został on zrodzony, co jest pouczającą ilustracją I listu do Koryntian 12: 3.

Po tym następuje w wierszach 46-55 prorocza wypowiedź Marii. Mowa ta była wywołana przez poczucie Marii o niezwykłej łasce, która została okazana w jej uniżonej postawie. Ze swojego pochodzenia wg rodowodu Dawida, była ona nikim innym jak oddaną żoną uniżonego cieśli z Nazaretu. W łasce, jaka została jej okazana, dostrzegła gwarancję ostatecznego wywyższenia tych, którzy żyją w Bożej bojaźni oraz poniżenia pysznych i mocarzy tego świata. Ponadto, dane jej zostało pojąć, iż nadejście jej Dziecięcia było wypełnieniem obietnicy złożonej Abrahamowi – Bożej bezwarunkowej obietnicy. Nie miała ona ani jednej myśli dotyczącej Izraela zasługującego na cokolwiek pod przymierzem zakonu. Wszystko polegało na przymierzu obietnicy. Łaknący zostali nasyceni, a bogaci rozeszli się z niczym. Taki jest zawsze Boży sposób działania.

Nie możemy pominąć również tego, że Maria mówiła o Bogu, „mój Zbawiciel”. Pomimo, iż była matką naszego Zbawiciela, sama odnalazła Zbawiciela w Bożym Synu.

W odpowiednim czasie narodził się syn Zachariasza i Elżbiety. W dniu, w którym nadszedł czas jego obrzezki, usta jego ojca otworzyły się. Napisał: „Jan jest jego imię”, pokazując tym samym, iż w pełni zaakceptował słowa anioła, poprzez co sprawa imienia jego syna została rozstrzygnięta. W końcu Zachariasz uwierzył Bogu, w konsekwencji czego jego usta zostały otwarte. Chwalił Boga i wypełniony Duchem Świętym prorokował.

Uderzającą rzeczą w tym proroctwie jest to, iż pomimo tego, że zostało ono spowodowane narodzinami jego własnego syna Jana, dziecię to pozostało w jego umyśle na niższym, drugim miejscu. Wielkim tematem jego wypowiedzi był jeszcze nie narodzony Chrystus Boży. Zachariasz widział te rzeczy w odpowiednich proporcjach. Było to owocem napełnienia go przez Ducha Świętego, który zawsze wywyższa Chrystusa. Jeżeli mówiłby zwyczajnie w entuzjazmie wywołanym narodzeniem niespodziewanego syna, mówiłby przede wszystkim o nim i jego wywyższonym prorockim zadaniu, do którego został powołany.

Zachariasz mówi o nadejściu Chrystusa jak o zdarzeniu, które już się stało a efekty przyjścia Zbawiciela świętuje tak, jak gdyby już się dokonywały. Jest to wspólna cecha wszystkich proroctw: mówią o wydarzeniach jako o wykonanych, które w porządku historycznym są dalej w przyszłości. Na tę chwile prorok jest uniesiony w swoim duchu poza wszelkie ramy czasowe. W zbliżającym się pojawieniu Chrystusa, Zachariasz widział Pana Boga Izraela nawiedzającego Swój lud w związku z ich wybawieniem. Zbawienie, które On miał przynieść uwolniłoby ich od wszystkich wrogów i pozwoliłoby im na służenie Jemu w wolności, świętości oraz sprawiedliwości przez wszystkie dni ich życia. Wszystko to stałoby się wypełnieniem Jego obietnicy i przysięgi złożonej Abrahamowi. Zauważmy, jak Duch Święty natchnął Zachariasza, aby odnosząc się do bezwarunkowej obietnicy danej Abrahamowi, postąpił dokładnie tak jak Maria. Błogosławieństwo Izraela będzie ugruntowane właśnie na tym, a nie na przymierzu zakonu.

W tym wszystkim widzimy jeszcze niezbyt jasno różnicę między pierwszym a drugim przyjściem Chrystusa. Wiersze 68-75 dotyczą rzeczy, które zostaną wypełnione w pełnym obrazie, w czasie Jego drugiego przyjścia. Prawdą jest, iż dzieło odkupienia wykonane zostało przez Chrystusa w czasie Jego pierwszego przyjścia, lecz było to odkupienie przez krew, a nie przez moc; prawdą jest oczywiście także to, że świętość i sprawiedliwość, w których odbudowany i wybawiony Izrael będzie służył Bogu poprzez jasne dni Tysiącletniego Królestwa, ugruntowane będą na dziele krzyża. Ciągle w tych wierszach „dwa przyjścia” traktowane są jak jedno w całości.

Wiersze 76 i 77 odnoszą się bezpośrednio do Jana, który przed chwilą został zrodzony. Miał on iść przed obliczem Jehowy przygotowując Jego ścieżki. Miał dać Jego ludowi poznanie zbawienia poprzez odpuszczenie grzechów. Jak zauważamy w wierszu 3 rozdziału 3 uczynił to, w połączeniu z chrztem Jezusa. Zauważmy, iż tutaj „Jego lud” nabiera nowego sensu – nie dotyczy narodu Izraelskiego, lecz tych, którzy byli wierzącą resztą pośród tego narodu. Wszystko to jest na bazie łaski, nawet w przypadku Jana i jego służby podobnej do służby Eliasza. To jest „odpuszczenie grzechów ich, przez wnętrzności miłosierdzia Boga naszego”.

W wierszach 78 i 79 Zachariasz powraca do momentu przyjścia Chrystusa, gdzie wszystko oczywiście spoczywa na gruncie tej samej łaski, ponieważ słowa „poprzez które” [JND] łączy to, co następuje po nich z tą łaską, która została przed chwilą wspomniana. „Brzask z wysokości” [JND] jest szczególnie pięknym opisem Chrystusa. Zastępczymi słowami zamiast „Brzask” mogłyby być: „Jutrzenka” lub „Wschód”. Jego pojawienie się było zaiste świtaniem nowego dnia. Każdy ziemski wschód słońca dla człowieka, następował z dołu do góry. Ten był „z wysokości”, co znaczy z góry ku dołowi. Duch Boży poruszył Zachariasza, aby ogłosił w natchnieniu świtanie nowego dnia, jednakże pełnia wspaniałości była jeszcze zakryta przed jego oczyma.

Wiedział jednak, że oznacza to wniesienie zarówno światła jak i pokoju dla ludzi. W tym momencie Zachariasz zaczyna mówić o rzeczach, które zostaną wykonane w błogosławieństwie podczas pierwszego przyjścia Chrystusa. Gdy Jezus posunął się dalej w Swej publicznej służbie, światło zaczęło świecić i ścieżka pokoju została dobrze i prawdziwie ugruntowana poprzez Jego śmierć i zmartwychwstanie. A potem stopy Jego uczniów zostały na tę ścieżkę skierowane. Proroctwo Zachariasza zamyka uderzająco piękne spostrzeżenie. Na pierwszy rzut oka widzimy go jako zatrwożonego i pełnego lęku człowieka. Jego ostatnie słowo, które zapisane jest w Piśmie to „pokój”. Widział on poprzez wiarę nadejście Zbawiciela, tak jak brzask nowego dnia błogosławieństwa.

Wiersz 80 podsumowuje całe życie Jana, aż do rozpoczęcia jego służby. Bóg działał z nim w tajemnicy, na pustyni, ucząc go pod kątem jego jakże ważnego w nadchodzących dniach głoszenia pokuty.